piątek, 2 listopada 2018

Powroty, powroty... :) Co nowego u mnie?

Ostatni post w lutym zeszłego roku, a mnie jakoś naszło, że chciałabym spróbować jeszcze raz. Podzielić się moimi myślami, spostrzeżeniami, jakąś wiedzą, którą posiadam. Lubię ludzi i przez bloga chciałabym też ich poznać. Ich, czyli Was. Jeśli macie ochotę czegoś się o mnie dowiedzieć - pytajcie w komentarzach. Na dobry początek umieszczam taki mały life update, bo od ostatniego roku sporo się zmieniło.



1. Przeprowadziłam się do Warszawy.
Tak.. Stało się. Warszawa była moją destynacją już od końca studiów licencjackich, ale poznałam mojego K. i jakoś tak sercem zostałam w Trójmieście. Nie żałuję absolutnie :). Nasze losy tak się potoczyły, że K. zdecydował się na zmianę pracy i wybrał właśnie Warszawę. Ja miałam jeszcze do ukończenia drugi kierunek na magisterce, więc rok posiedzieliśmy osobno, co swoją drogą było dosyć trudne, ale pewnie opiszę to w innym poście. W czerwcu 2018 skończyłam studia i już od lipca przeniosłam się do Warszawy. Muszę przyznać, że coraz bardziej mi się tu podoba ;)



2. Obroniłam dwie prace magisterskie.
Pierwszą z Zarządzania Jakością i Środowiskiem obroniłam w październiku 2017, a drugą w tym roku - w lipcu. Z perspektywy czasu widzę, że moje decyzje związane z losami studenta były słuszne. Na pewno możecie liczyć na wpis o rozterkach studenta związanych z pytaniem "co dalej?!". A były właściwe przede wszystkim dlatego, że podejmowałam je w zgodzie z samą sobą, a nie opinią ludzi wokół mnie.

3. Zamieszkałam ze swoim Chłopakiem.
Zdecydowaliśmy się na to przy okazji mojej przeprowadzki do Warszawy. Wówczas byliśmy razem 3 lata. Wiem, że większość par podejmuję taką decyzję szybciej, ale dla nas to był właściwy moment. Wspólne mieszkanie w takim momencie naszego życia okazało się czymś bardzo naturalnym i to cenię sobie najbardziej. Oczywiście nie obywa się bez sprzeczek, nieporozumień i innych takich codziennych kłopotów, ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kogo ta część związku nie dotyczy ;).

4. Zmieniłam pracę.
Z poprzedniej byłam bardzo zadowolona. Na początku była totalnie oderwana od tego czym chciałam zajmować się na co dzień, z czasem jednak nieco się to zmieniło. To miejsce pracy, a właściwie cudowni ludzie, których tam spotkałam pozwolili mi nabyć doświadczenia na tyle, aby móc potem zdobyć swoją pierwszą prawdziwą pracę w tak zwanym zawodzie. Przeprowadzkę do Warszawy miałam zaplanowaną na lipiec i od tego czasu również udało mi się rozpocząć pracę, za co jestem niesamowicie wdzięczna losowi, bo wiem, że nie każdy ma takie szczęście. Jestem już po okresie próbnym, umowa na dłużej podpisana, więc jedyne co mogę powiedzieć to "udało się" :).

5. Zaliczyłam kilka biegów na 10 km.
Żebyście Wy wiedzieli jak ja nie cierpię biegać... Ale siła wyższa, czyli moja szefowa (o niej też będzie osobny wpis - niesamowita osoba:)) mnie namówiła, chciałam poznać więcej ludzi w firmie iii poszłam na pierwszy trening. Były to zajęcia raz w tygodniu organizowane przez firmę, więc był trener, który nasz trening prowadził - przesympatyczny starszy pan, maratończyk. Motywacja na początku była taka, aby przebiec 10 km i tak się potoczyło, że kilka biegów wspólnie zaliczyliśmy. Chciałabym do tego wrócić, bo odkąd miałam biegać sama to z dnia na dzień hobby umarło :D. Ale we wrześniu przebiegłam 2 biegi na 5 km i bardzo mi się podobało, więc może jednak stał się cud i to polubiłam? Zobaczymy :)



Podzielcie się tym co dobrego u Was. Jakie duże zmiany nastąpiły w Waszym życiu w ostatnim roku? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz