poniedziałek, 2 stycznia 2017

Mój sposób na... #1

Tym postem rozpoczynam serię wpisów o tytule Mój sposób na... Będą to najróżniejsze rzeczy od przepisu na zupę po kwestie bardziej istotne w życiu. Mam już kilka pomysłów, więc wystarczy, aby wystartować :)



Jak udaje mi się motywować na co dzień? Problem tkwi w tym, że przeważnie mi się nie udaje. Paradoksalnie - stąd pomysł na ten wpis. Zebrałam do jednego worka te kilka rzeczy, które sprawiają, że jednak czasami do czegoś uda mi się zmotywować i mam nadzieję, że Wam to pomoże tak, jak i pomaga mnie w naprawdę kryzysowych sytuacjach.

1. DAJ SOBIE CHWILĘ

Kiedy wiem, że goni mnie termin na zrobienie czegoś, a jedyne na co mam ochotę to leżenie brzuchem do góry, daję sobie 10-15 min na to, aby poprzeglądać notatki, po prostu luźno poczytać. Czasami czytam przez godzinę lub dłużej, bo po prostu nie mogę się skupić, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, abym to odłożyła i nie dokończyła.

2. JAK JUŻ ZACZYNASZ, TO KOŃCZ

Nigdy nie odkładam rzeczy "na rano". Jeśli muszę coś zrobić na jutro, siedzę do oporu. Po prostu wiem, że rano na pewno nie wstanę.

3. ZNAJDŹ TOWARZYSTWO

Kiedyś słodziłam herbatę 3-4 łyżeczki cukru. Dzisiaj nie słodzę wcale i niczego. Dodam, że nigdy nie miałam słabości do słodyczy, właściwie dla mnie mogłyby nie istnieć. Ale ten cukier nie dawał mi spokoju. Nie słodzę od 16.08.2015 r. Jak mi się to udało? Koleżanka z pracy zapytała, czy przestaniemy razem słodzić, bo ona bardzo by chciała. Powiedziałam 'ok'. I po prostu już sobie nie słodzimy.

4. PLANUJ Z GŁOWĄ

Wszyscy mówią, że planowanie jest super, a mi to nigdy nie wychodziło. Problem był bardzo prosty. Tak się podniecałam wewnętrznie tym, że zaczynam planować i teraz moje życie na pewno będzie idealne, że wpisywałam tam wszystko. Dosłownie wszystko co aktualnie miałam na głowie. Było tego tyle, że nawet w 48 h bym się nie wyrobiła. Z listy wykreślałam mało zrealizowanych rzeczy i się zniechęcałam. Nie powtarzaj mojego błędu! Jeżeli nie udaje Ci się czegoś zrobić od pół roku, to z jakiego powodu nagle masz to zrobić jutro?

5. NIE CZUJ SIĘ LEPSZY OD INNYCH

Muszę przyznać, że kiedy zaczynałam robić coś do czego długo się zabierałam, czułam się z jakiegoś powodu lepsza od innych. Czułam wielką moc, że w końcu coś robię i wmawiałam sobie, że wszyscy dookoła to na pewno nic nie robią. To było tak głupie, że aż ciężko przechodzi przez klawiaturę.
Morał tylko taki... Nie można budować swojej wartości na porównaniu do innych, tylko na porównaniu do siebie samego. Mogę sobie powiedzieć, że jestem fajna, bo kiedyś jadłam niezdrowo, a teraz jem dobrze, ale na pewno nie będę się czuć lepiej przechodząc koło maka i mówiąc sobie po cichu "ale oni są beznadziejni, że to jedzą". Nie tędy droga, a wciąż widzę, że ludzie często o tym zapominają.







POSTANOWIENIA NOWOROCZNE

Standardowy post, czyli o moich postanowieniach noworocznych. Jednak będzie to post raczej z przemyśleniami o tym, dlaczego myślę, że w tym roku mi się uda i jakie błędy popełniałam w poprzednich latach. Zawsze te postanowienia były tworzone na zasadzie 'a wpiszę sobie, że schudnę', ale tak naprawdę nie miało to żadnego pokrycia w rzeczywistości i w tym roku skupiłam się na tym, dlaczego wcześniej mi nie wyszło i zbudowanie tych postanowień na nowo, w oparciu o wnioski do jakich doszłam.

PO PIERWSZE

Uważam, że każde postanowienie noworoczne powinno wiązać się z listą rzeczy, które zamierzamy robić, aby dane postanowienie zrealizować. Oznacza to, że w tym roku nie wpisałam na moją listę po prostu hasła "SCHUDNĄĆ", ale również szeregu czynności, które doprowadzą mnie do realizacji tego celu.

PO DRUGIE

Podzieliłam moje postanowienia na pewne etapy. Kiedy mamy cały rok na zrobienie czegoś to możemy odkładać to w nieskończoność, a potem w grudniu przypominamy sobie, że chcieliśmy podszkolić jakiś język, ale przez poprzednie 11 miesięcy w myślach mówiliśmy sobie, że mamy na to jeszcze kolejne X miesięcy, więc odkładamy to na później. I tak w nieskończoność.

Moje postanowienia będę realizować w podziale na miesiące, co oznacza, że każdego miesiąca dołożę coś nowego do mojej listy, ale to wymagało pewnego uszeregowania pod kątem tego ile czasu będę na daną rzecz potrzebować. Tak więc, jeśli na coś potrzebuję praktycznie całego roku, rozpoczynam realizację tego postanowienia już w styczniu, czy w lutym. A jeżeli mniej, to dokładam daną rzecz w kolejnych miesiącach,

PO TRZECIE

Systematyczność. Nigdy nie byłam konsekwentna, więc to dosyć ciężka sprawa, ale uważam, że czas najwyższy nad tym popracować. Znacznie łatwiej jest coś realizować kiedy na raz muszę myśleć zaledwie o kilku rzeczach, a nie rzucać się na głęboką wodę i nagle w styczniu robić wszystko to, co nigdy wcześniej mi się nie udawało, bo najzwyczajniej się zniechęcę i tyle będzie z realizacji tego.

PO CZWARTE

Moje postanowienia dotyczą rzeczy, które rozpoczęłam w poprzednim roku i mam już w nich pewien nawyk. Wytłumaczę na przykładzie z początku wpisu. Od kilku lat chcę schudnąć. Przychodzi styczeń i postanawiam "schudnę". Chodzę sobie miesiąc na siłownię, nawet wykupuję kolejny karnet w środku roku, ale kończy się na miesiącu ćwiczeń. To nie miało dla mnie sensu, więc we wrześniu zaczęłam tak po prostu, bez żadnych większych postanowień ćwiczyć i lepiej się odżywiać. Teraz, kiedy już trochę się to we mnie zakorzeniło, tworzę sobie konkretne postanowienie, ale na miarę moich sił, a nie coś nierealnego jak wcześniej. Czas od września 2015 do końca roku był mi potrzebny na poznanie swoich możliwości i chociażby tego ile realnie posiadam czasu, aby ćwiczyć.


Nie zdradzę konkretnych postanowień, jakie znajdują się na mojej liście, bo są one bardzo pospolite, więc nie ma to większego sensu, ale na pewno będę się dzielić tym, jak mi idzie, więc stopniowo na pewno je poznacie :).

Warto się zebrać w sobie i zapisać sobie chociaż jeden cel jaki chcemy zrealizować w tym roku, bo wiadomo, że czas i tak nam upłynie, więc warto usiąść za rok i pomyśleć sobie "tak, udało mi się" i być z siebie po prostu dumnym :).