środa, 22 lutego 2017

Kilka słów o... brokułach


Dzisiaj trochę o tym, co zdrowe i smaczne, czyli DLACZEGO WARTO JEŚĆ BROKUŁY.

O tym, że są zdrowe (pojęcie względne, które wyjaśnię w innym wpisie) każdy wie, ale na co tak naprawdę działają?

1. POMAGAJĄ W OCHRONIE PRZED RAKIEM - zawierają antyoksydanty, które powstrzymują rozwój raka piersi, szyjki macicy i prostaty.

2. CHRONIĄ PRZED OBJADANIEM SIĘ - szklanka brokułów ma tyle białka, co szklanka ryżu lub kukurydzy, a zawiera o połowę mniej kalorii.

3. WZMACNIAJĄ SYSTEM IMMUNOLOGICZNY - brokuły mają spore ilości betakarotenu, cynku i selenu, które wzmacniają nasz system immunologiczny.

4. CHRONIĄ KOBIETY CIĘŻARNE - zawierają kwas foliowy, który jest niezbędny do prawidłowego rozwoju płodu.

5. POMAGAJĄ CUKRZYKOM I ODCHUDZAJĄCYM SIĘ - zawierają dużą ilość błonnika, a niską cukrów, co pozwala na utrzymanie właściwego poziomu insuliny.

6. CHRONIĄ NASZE SERCE - luteina, witamina B6 i kwas foliowy pomagają w przeciwdziałaniu chorobom serca i wylewom.

7. CHRONIĄ ZDROWIE KOŚCI - brokuły zawierają więcej wapnia niż większość nabiału oraz witaminę K, która jest niezbędna jeżeli chcemy mieć mocne kości, chroni również przed osteoporozą.

8. REGULUJĄ CIŚNIENIE KRWI - zawierają dużo potasu, magnezu i wapnia, które pomagają w utrzymaniu właściwego ciśnienia krwi.

9. ZAPOBIEGAJĄ PRZEZIĘBIENIOM - witamina C zawarta w brokułach ma właściwości antyoksydacyjne i antyzapalne, co pomaga zwalczyć objawy przeziębienia i zapobiegać chorobie.

10. WZMACNIA MĘSKOŚĆ - redukuje u mężczyzn poziom estrogenu, powodując jednocześnie wzrost testosteronu.


Wartość odżywcza ugotowanych brokułów w 100 g

Wartość energetyczna - 35 kcal
Białko ogółem - 2,38 g
Tłuszcz - 0,41 g 
Węglowodany - 7,18 g
Błonnik - 3,3 g

Witaminy
Witamina C – 64,9 mg
Tiamina – 0,063 mg
Ryboflawina – 0,123 mg
Niacyna - 0,553 mg
Witamina B6  - 0,200 mg
Kwas foliowy -  108 μg
Witamina A – 1548 IU
Witamina K - 141,1 μg

Minerały
Wapń – 40 mg
Żelazo  - 0,67 mg
Magnez  - 21 mg
Fosfor - 67 mg
Potas  - 293 mg
Sód – 41 mg
Cynk  - 0,45 mg


A Wy lubicie brokuły? Z czym najczęściej je jecie? :)

Informacje przekazane w tym wpisie pochodzą ze strony www.poradnikzdrowie.pl oraz infografik znalezionych przeze mnie w internecie.

wtorek, 21 lutego 2017

5 rzeczy, które odmieniły moją codzienną pielęgnację

Jestem jedną z tych osób, które zawsze zapominają posmarować twarz kremem, maluję się w maksymalnie 5 min, bo więcej mi się nie chce, a balsamu do ciała użyję jak mi się przypomni. Nigdy nie dbałam o swoje ciało, skórę itd, bo po prostu nie czułam takiej potrzeby - cera ładna, skóra nawilżona, więc po co. Od pewnego momentu bardzo chciałam zacząć pielęgnację i pamiętać o tych rzeczach chociaż kilka razy w tygodniu, ale... ciągle zapominałam :D. 

W końcu trafiłam na kilka artykułów, czy wpisów blogowych, po których zaczęłam szperać, aż w końcu zostałam tak przekonana do produktów, że je kupiłam i postanowiłam regularnie stosować.
Oto 5 produktów, o których pamiętam, regularnie używam i polecam.

1. Krem do rąk ZIAJA z ceramidami i koncentratem lipidowym

Polubiłam go za to, że ręce po nim nie lepią się, da się utrzymać kubek w dłoni (po niektórych specyfikach po prostu się wyślizguje) i do tego nie ma żadnego zapachu. Czuć go dopiero kiedy przyłoży się dłoń do nosa, więc nie jest źle. Nie lubię za bardzo pachnących kremów do rąk. Często się je używa, zapach się nudzi i trzeba szukać czegoś innego, więc wolę te bezzapachowe. Cena to ok. 3,50 zł.


2. Antyperspirant REXONA

Ja mam wersję morion sense cotton dry. Nie pytajcie jak bardzo się pocę. To jest moja największa zmora. Kiedyś używałam etiaxilu, ale wyczytałam, że jest niezdrowy i zrezygnowałam. Używałam już byle jakich dezodorantów, aby tylko czymś się psiknąć. Jednak niedawno Ania z bloga Ania Maluje poleciła rexonę - szczerze mówiąc nie pamiętam jaką, ale Ania jest bardzo rzetelną polecaczką (tzn. nigdy nie poleca czegoś, co na nią nie podziałało), więc pamiętając o tym kupiłam ten antyperspirant. Wciąż zdarza mi się po nim spocić, ale to nic w porównaniu z tym, co przeżywałam wczesniej. Za duże opakowanie zapłaciłam w rossmannie w promocji 10,99 zł.



3. Olejek rycynowy (stosuję na rzęsy)

Moje rzęsy zawsze były kiepskie. Mojej mamy i siostry również - co zrobić. A no jednak coś można, bo olejek rycynowy zmienia je nie do poznania. Po ok. 2 tygodniach stosowania stały się dłuższe, nie sklejają się i są mięciutkie w dotyku. Nie ważne jakiego tuszu używam - one po prostu wyglądają dobrze. Także polecam każdej dziewczynie! Za swoją dużą buteleczkę zapłaciłam ok. 7 zł.
Mój sposób aplikacji: starą, czystą szczoteczkę po tuszu maczam w olejku, a potem mocno odciskam na brzegach tak, aby nadmiar płynu wrócił do butelki (kiedy tylko moczyłam i nakładałam od razu na rzęsy olejek zaklejał mi oczy, bo jest bardzo gęsty) i nakładam jak tusz każdego wieczoru, a rano zmywam wodą.



4. Maseczki do twarzy ZIAJA

Uwielbiam wszystkie, a najbardziej nawilżające. Nie ma co dużo gadać, po prostu fajnie nawilżają, są proste w aplikacji i bez problemu się zmywają. Mają spory wybór tych maseczek, więc polecam przyjrzeć się ofercie :). Na stronie marki ziaja jedna maseczka kosztuje 1,55 zł. Ja kupuję w rossmannie i cena jest podobna.



5. Krem dla dzieci BAMBINO

Jeśli już coś niedobrego dzieje mi się z cerą to bambino zawsze pomaga. A jak już nie zapominam i smaruję buzię codziennie wieczorem to nie ma szans, aby wyskoczył mi jakiś pryszcz, czy zrobiła się zmiana skórna. Doskonale nawilża, jest gęsty, więc na długo starcza i nie klei się po nim skóra. Baaaardzo polecam wypróbowanie na jakiekolwiek problemy z cerą takiego prostego produktu, bo działa cuda. O samym nawilżaniu skóry i o tym, dlaczego cerę trądzikową się nawilża, a nie wysusza napiszę niedługo :). Cena tego kremu to ok. 7 zł.


Wróciłam na siłownię!

Dlaczego przestałam chodzić? Dlaczego wróciłam? I co z dietą...
Na siłownię zaczęłam chodzić pod koniec sierpnia. Przyznam, że szło mi nieźle. Kilogramy leciały w dół, w końcu nauczyłam się jeść regularnie 4-5 posiłków dziennie, pić dużo wody i przestałam słodzić. Jak się zmotywowałam, żeby po kilku latach prób w końcu się udało? Stanęłam na wagę i nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Cała filozofia :D. Jednak z początku miałam kiepsko wszystko poukładane w głowie, bo przez cały dzień myślałam tylko o tym co zjadłam, co jem i co zaraz mam zjeść, popołudniu wylewałam ostatnie poty na orbitreku, a potem dołożyłam do tego bieganie i ćwiczenia w domu. Generalnie nie polecam. Zamiast super samopoczucia ciągle chodziłam smutna, na wszystko obrażona i wiele rzeczy mnie irytowało.

Z czasem zrobiło się lepiej... Kosztowało mnie to kilka ciężkich rozmów z chłopakiem i przyjaciółkami, ale wszystko wróciło na właściwe tory, dlatego z całego serca polecam od samego początku diety mieć obok siebie osobę, która trochę popilnuje tego, czy wszystko jest w porządku, a przy okazji oczywiście będzie wsparciem :).




Przestałam chodzić w grudniu, bo zachorowałam na ok 1,5 tygodnia, potem były święta, więc byłam w domu rodzinnym, a tam nie mam za bardzo możliwości poćwiczyć, sylwester i ... styczeń. Styczeń=sesja. Nie wiedziałam, że będzie tak ciężko - siedziałam po nocach, spałam po 3-4h na dobę i generalnie nie pamiętałam co to apetyt, co skutkowało tym, że jadłam byle co, kiedy mi się przypomniało, że trzeba coś zjeść.

Kupiłam karnet na siłownię od 6.02.2017. I co się stało? 5.02 świętowałam koniec sesji, a kiedy cały ten stres ze mnie zszedł znów zachorowałam. Na 2 tygodnie... Które właśnie minęły i wracam!


Wczoraj byłam na pierwszym treningu. Polubiłam ćwiczyć na sprzętach z obciążeniem i chociaż wciąż nie czuję się tam do końca swobodnie to uczę się, pytam i czuję się coraz pewniej. Ale plan na teraz mam trochę inny. Chciałabym najpierw zrzucić trochę kg, więc będę chodzić na zajęcia zorganizowane, na których można się porządnie spocić i potem na 20-30 min cardio. Kiedyś ćwicząc własnie w ten sposób waga schodziła w dół i ciało zaczynało naprawdę fajnie wyglądać, więc dla laików takich jak ja - polecam.

A Wy jak ćwiczycie? Co polecacie? jakie ćwiczenia są Waszymi ulubionymi? :)