wtorek, 21 lutego 2017

Wróciłam na siłownię!

Dlaczego przestałam chodzić? Dlaczego wróciłam? I co z dietą...
Na siłownię zaczęłam chodzić pod koniec sierpnia. Przyznam, że szło mi nieźle. Kilogramy leciały w dół, w końcu nauczyłam się jeść regularnie 4-5 posiłków dziennie, pić dużo wody i przestałam słodzić. Jak się zmotywowałam, żeby po kilku latach prób w końcu się udało? Stanęłam na wagę i nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Cała filozofia :D. Jednak z początku miałam kiepsko wszystko poukładane w głowie, bo przez cały dzień myślałam tylko o tym co zjadłam, co jem i co zaraz mam zjeść, popołudniu wylewałam ostatnie poty na orbitreku, a potem dołożyłam do tego bieganie i ćwiczenia w domu. Generalnie nie polecam. Zamiast super samopoczucia ciągle chodziłam smutna, na wszystko obrażona i wiele rzeczy mnie irytowało.

Z czasem zrobiło się lepiej... Kosztowało mnie to kilka ciężkich rozmów z chłopakiem i przyjaciółkami, ale wszystko wróciło na właściwe tory, dlatego z całego serca polecam od samego początku diety mieć obok siebie osobę, która trochę popilnuje tego, czy wszystko jest w porządku, a przy okazji oczywiście będzie wsparciem :).




Przestałam chodzić w grudniu, bo zachorowałam na ok 1,5 tygodnia, potem były święta, więc byłam w domu rodzinnym, a tam nie mam za bardzo możliwości poćwiczyć, sylwester i ... styczeń. Styczeń=sesja. Nie wiedziałam, że będzie tak ciężko - siedziałam po nocach, spałam po 3-4h na dobę i generalnie nie pamiętałam co to apetyt, co skutkowało tym, że jadłam byle co, kiedy mi się przypomniało, że trzeba coś zjeść.

Kupiłam karnet na siłownię od 6.02.2017. I co się stało? 5.02 świętowałam koniec sesji, a kiedy cały ten stres ze mnie zszedł znów zachorowałam. Na 2 tygodnie... Które właśnie minęły i wracam!


Wczoraj byłam na pierwszym treningu. Polubiłam ćwiczyć na sprzętach z obciążeniem i chociaż wciąż nie czuję się tam do końca swobodnie to uczę się, pytam i czuję się coraz pewniej. Ale plan na teraz mam trochę inny. Chciałabym najpierw zrzucić trochę kg, więc będę chodzić na zajęcia zorganizowane, na których można się porządnie spocić i potem na 20-30 min cardio. Kiedyś ćwicząc własnie w ten sposób waga schodziła w dół i ciało zaczynało naprawdę fajnie wyglądać, więc dla laików takich jak ja - polecam.

A Wy jak ćwiczycie? Co polecacie? jakie ćwiczenia są Waszymi ulubionymi? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz