poniedziałek, 11 maja 2015

Skąd wziąć siłę i chęć do działania?

Ostatnio strasznie ciężko zebrać mi się do przysłowiowej kupy i spędzić dzień w jakiś konkretny sposób. Z pewnych powodów od dwóch tygodni moje życie trochę zamarło, a ja choć czuję na karku oddech sesji, licencjatu, zaliczeń i konkursu Enactus... nie mogę się zmotywować.

Postanowiłam opisać parę rzeczy, które dość pozytywnie wpływają na moją organizację. Takie codzienne mini-motywacje. Może kiedy się tym podzielę, to na mnie znów podziałają i zabiorę się w końcu do roboty ;).

Zapisywanie wszystkiego, co tylko możliwe z zadań na dany dzień i odznaczanie zadań
Kiedy wypiszę przykładowo "Zrobić trening" i "Napisać licencjat", a dzień będę miała tak ciężki, że nie poćwiczę i głowa będzie daleka od pisania licencjatu - będę mieć uczucie, że nie zrobiłam nic z zaplanowanych rzeczy. W momencie kiedy wypiszę ich więcej i bardziej szczegółowo, z większą satysfakcją patrzę wieczorem w kalendarz i na ilość rzeczy jakie udało mi się dane dnia zrobić.


Ład i porządek
Jak miło przychodzi się z uczelni do mieszkania i widzi porządek w pokoju. Kiedy wracam do bałaganu nie mam na nic ochoty i najchętniej kładę się spać (okej, prawie zawsze kładę się spać...). Ale kiedy mam porządek często przed drzemką uda mi się zrobić coś pożytecznego - przeczytanie książki na zajęcia, posegregowanie notatek, nauczenie się na wejściówkę. To naprawdę pomaga!


Planowanie posiłków i pilnowanie godzin spożywania ich
Planować chyba każdy lubi, więc nie muszę opisywać jak cudowną frajdę sprawia mi przeglądanie stron kulinarnych lub książek z przepisami i planowanie posiłków na kolejne dni. Przygotowywanie to inna para kaloszy, ale ostatnio całkiem nieźle sobie z tym radzę ;). Rzecz w tym, że dzięki zaplanowanym posiłkom mam w ciągu dnia świadomość tego, ile czasu już upłynęło. Jedząc do 3-4h widzę jak dzień czasami przecieka przez palce, a czasami - jak dobrze go wykorzystuję. Planowanie jedzenia pomaga w ograniczeniu lenistwa do kolejnego posiłku!


Wstawanie rano
Ostatnio na jednym z blogów, które obserwuję (dołączę link jak odnajdę ten wpis) wyczytałam bardzo dobry plan na skuteczne wstawanie o poranku i energię na cały dzień. Autorka wpisu przez miesiąc codziennie wstawała o 6:00, brała minimum 2-minutowy ZIMNY prysznic, piła szklankę przegotowanej wody z cytryną, rozgrzewała się i minimalnie rozciągała, a na koniec jadła pożywne śniadanie. Pisała o tym, jak pozytywnie to na nią wpłynęło. Zdecydowanie muszę spróbować ;)


1 komentarz:

  1. Tez lubię sobie tak planować różne czynności, łatwiej jest mi wtedy się mobilizować do ich wykonania, a szczególnie kiedy je sobie zapiszę na karteczce;). Wczesne poranne wstawanie, to świetny sposób na udany dzień. Wiosną wstawałam codziennie o 6:00. Teraz trochę się rozleniwiłam i wstaje o 7:00:).

    OdpowiedzUsuń