Standardowy post, czyli o moich postanowieniach noworocznych. Jednak będzie to post raczej z przemyśleniami o tym, dlaczego myślę, że w tym roku mi się uda i jakie błędy popełniałam w poprzednich latach. Zawsze te postanowienia były tworzone na zasadzie 'a wpiszę sobie, że schudnę', ale tak naprawdę nie miało to żadnego pokrycia w rzeczywistości i w tym roku skupiłam się na tym, dlaczego wcześniej mi nie wyszło i zbudowanie tych postanowień na nowo, w oparciu o wnioski do jakich doszłam.
PO PIERWSZE
Uważam, że każde postanowienie noworoczne powinno wiązać się z listą rzeczy, które zamierzamy robić, aby dane postanowienie zrealizować. Oznacza to, że w tym roku nie wpisałam na moją listę po prostu hasła "SCHUDNĄĆ", ale również szeregu czynności, które doprowadzą mnie do realizacji tego celu.
PO DRUGIE
Podzieliłam moje postanowienia na pewne etapy. Kiedy mamy cały rok na zrobienie czegoś to możemy odkładać to w nieskończoność, a potem w grudniu przypominamy sobie, że chcieliśmy podszkolić jakiś język, ale przez poprzednie 11 miesięcy w myślach mówiliśmy sobie, że mamy na to jeszcze kolejne X miesięcy, więc odkładamy to na później. I tak w nieskończoność.
Moje postanowienia będę realizować w podziale na miesiące, co oznacza, że każdego miesiąca dołożę coś nowego do mojej listy, ale to wymagało pewnego uszeregowania pod kątem tego ile czasu będę na daną rzecz potrzebować. Tak więc, jeśli na coś potrzebuję praktycznie całego roku, rozpoczynam realizację tego postanowienia już w styczniu, czy w lutym. A jeżeli mniej, to dokładam daną rzecz w kolejnych miesiącach,
PO TRZECIE
Systematyczność. Nigdy nie byłam konsekwentna, więc to dosyć ciężka sprawa, ale uważam, że czas najwyższy nad tym popracować. Znacznie łatwiej jest coś realizować kiedy na raz muszę myśleć zaledwie o kilku rzeczach, a nie rzucać się na głęboką wodę i nagle w styczniu robić wszystko to, co nigdy wcześniej mi się nie udawało, bo najzwyczajniej się zniechęcę i tyle będzie z realizacji tego.
PO CZWARTE
Moje postanowienia dotyczą rzeczy, które rozpoczęłam w poprzednim roku i mam już w nich pewien nawyk. Wytłumaczę na przykładzie z początku wpisu. Od kilku lat chcę schudnąć. Przychodzi styczeń i postanawiam "schudnę". Chodzę sobie miesiąc na siłownię, nawet wykupuję kolejny karnet w środku roku, ale kończy się na miesiącu ćwiczeń. To nie miało dla mnie sensu, więc we wrześniu zaczęłam tak po prostu, bez żadnych większych postanowień ćwiczyć i lepiej się odżywiać. Teraz, kiedy już trochę się to we mnie zakorzeniło, tworzę sobie konkretne postanowienie, ale na miarę moich sił, a nie coś nierealnego jak wcześniej. Czas od września 2015 do końca roku był mi potrzebny na poznanie swoich możliwości i chociażby tego ile realnie posiadam czasu, aby ćwiczyć.
Nie zdradzę konkretnych postanowień, jakie znajdują się na mojej liście, bo są one bardzo pospolite, więc nie ma to większego sensu, ale na pewno będę się dzielić tym, jak mi idzie, więc stopniowo na pewno je poznacie :).
Warto się zebrać w sobie i zapisać sobie chociaż jeden cel jaki chcemy zrealizować w tym roku, bo wiadomo, że czas i tak nam upłynie, więc warto usiąść za rok i pomyśleć sobie "tak, udało mi się" i być z siebie po prostu dumnym :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz